Kilka tygodni temu znalazłam w gazecie przepis na muffinki z bananami. Mirce naopowiadałam cudów o muffinkach, przyszła i zrobiłyśmy nasze pierwsze muffinki w życiu. Przepis okazał się – delikatnie mówiąc – beznadziejny. Wyszedł zakalec, który opadł po upieczeniu i nie odrywał się od papierków – nie wiedzieć czemu – nazywanych „papilotkami”… papiloty to na głowę przecież są…
Na szczęście niepowodzenie nie zniechęciło nas do dalszej walki. Mirka znalazła mnóstwo przepisów, kilka już wypróbowała, a wczoraj upiekłyśmy kolejnych kilka rodzajów muffinek.
Impreza pt. „muffinki”, „droga wolna”, „koreczki” – inne tytuły również dopuszczalne – zakończyła się sukcesem. Także dziś prezentują pierwszy rodzaj muffinek.
Czytaj dalej...