Makaron z tuńczykiem, pomidorami i mnóstwem bazylii. Przepis pochodzący od Cioci Eli, która dostała go od swojego kuzyna.
Super proste w wykonaniu danie – najtrudniejsze jest chyba otworzenie puszki Proporcje podane na 3 osoby.
Składniki (na 3 osoby):
- ok. pół paczki makaronu (nie nitki!!!)
- cebula
- 2 puszki tuńczyka W OLEJU! (najlepiej nie rozdrobnionego, bo taki jest strasznie „wodnisty”)
- karton przecieru pomidorowego (0,5 l) – NIE KONCENTRAT! – przecier jest płynny
- natka pietruszki lub bazylia (10 listeczków lub przyprawa)
- sól i pieprz
Potrzebny sprzęt:
- nóż
- deska
- patelnia
- coś drewnianego do mieszania na patelni
- otwieracz do puszek
- garnek do ugotowania makaronu
Przygotowanie:
- Siekamy drobno cebulę (staramy się nie płakać – mnie nie wychodzi, zawsze ryczę).
- Stawiamy wodę na makaron (jak się już gotuje to solimy – podobno tak się szybciej ugotuje) i jak się zagotuje, to oczywiście wrzucamy makaron.
- Gdy poczyniliśmy wodne przygotowania makaronowe, otwieramy tuńczyki, wylewamy z nich olej na patelnię i na lekko zagrzanym szklimy posiekaną wcześniej cebulkę. (Uwaga! Olej będzie pryskał, bo wszyscy oszukają i olej puszkowy rozcieńczają wodą :/ więc radzę uzbroić się w nic niewarty T-shirt lub fartuch).
- Do zeszklonej cebulki wrzucamy tuńczyka i rozdrabniamy go na patelni tym drewnianym czymś, czego używaliśmy już przy szkleniu cebuli. (Pamiętamy o makaronie, że się tam gdzieś gotuje).
- Po ok. 3-4 minutach zaczynamy po trochu wlewać przecier na patelnie cały czas mieszając. Całość powinna się gotować, bo osiągnęło już umożliwiającą to konsystencję.
- Doprawiamy solą i pieprzem (soli nie dużo, bo tuńczyk jest zwykle słony).
- Makron powinien być już gotowy, więc wrzucamy szybko do tuńczyka posiekaną natkę pietruszki lub bazylię (albo liście, albo przyprawę), mieszamy.
- Odcedzamy makaron, nakładamy na talerze (ja daję na płaskie) i polewamy sosem z tuńczyka.
Moja opinia:
W wersji cioci używało się natki pietruszki. Jednak ja za nią średnio przepadam, a poza tym mam w doniczce bazylię, więc używam zawsze tej drugiej. Jeśli używamy bazylii w formie liści to NIE TNIEMY ich. Bazylię się rozrywa palcami. W warunkach studenckich wiadomo raczej się bazylii nie hoduje, więc po prostu sypiemy trochę przyprawy.
Co do makaronu:
- najlepsze są muszelki (używam lubelli), bo sos się do nich nabiera
- po ugotowaniu zwykle przelewamy makaron zimną wodą (żeby się nie lepił do siebie) ale jest to niekonieczne – przy przelewaniu wypłukujemy z niego naturalny krochmal i sos spływa (taka jest zasada Włochów przy robieniu spaghetti – może warto ją zastosować).
[2/777]
Sie zabieram za wypróbowanie tego przepisu. Ale mam tylko jedna puszkę tuńczyka. Mam nadzieję, że wyjdzie bo lenistwo każe mi zostać w domu
[…] Jest to inny kolejny sposób na połączenie makaronu z tuńczykiem. Pierwszy był tu. […]
[…] Jest to inny kolejny sposób na połączenie makaronu z tuńczykiem. Pierwszy był tu. […]
zrobilam wczoraj wieczorem by bylo na dzis do pracy – ledwo sie powstrzymalam by wczoraj juz nie zjesc – PRZEPYSZNE:)) niby malo skladnikow ale takie smaczne ze hej:) przepis dodaje do ulubionych a bloga poprzegladam w poszukiwaniu kolejnych:)
Cieszę się ogromnie